"Klucz do świata naszych potrzeb tkwi w języku – on jest narzędziem, daje możliwość wypowiedzenia myśli. To umiejętność nazywania pozwoliła nam zejść z drzewa, oswoić przestrzeń i zorganizować sobie miejsce do życia. Architektura to też język. Skomplikowana siatka kodów i znaczeń, która opisuje cywilizację, kulturę, relacje społeczne, tożsamość, jakość życia, czy miejsca, którymi codziennie nasiąkamy. Jeśli spojrzymy przez jej filtr, zobaczymy wielowarstwową sieć, w której splatają się wielkie idee i drobne sprawy. Dzięki temu kamienica na wrocławskim rynku przestaje być tylko słodkim tłem dla „selfie" i staje się zajmującą fabułą opowiadającą o nas i określającą to, kim jesteśmy.
Niestety, zapuściliśmy ten język. Przestaliśmy mówić o architekturze, wyrzuciliśmy ją z naszej codzienności, porannej prasy, rozmów w kawiarniach. Boimy się jej, nie rozumiemy, traktujemy jako hermetyczną, a jeśli już dostrzegamy, to poprzez pryzmat nowych, spektakularnych inwestycji. Przyjęliśmy do wiadomości, że mieszkanie to produkt, taki sam jak odkurzacz czy margaryna, a przestrzeń publiczna manifestuje materialny status. Nie doceniamy wartości architektonicznego dziedzictwa - niemieckiego modernizmu i dorobku powojennego naszych mistrzów. Mówimy na to: „szary PRL”.
Nadchodzi jednak czas architektury. Powoli uczymy się prawidłowo używać miasta i stajemy się świadomymi i aktywnymi mieszkańcami – wiemy, co i gdzie chcemy jeść, czytać, ubierać, oglądać i zwiedzać. Potrafimy już godzinami deliberować o jakości kawy w okolicznych kawiarniach czy sałatce z cykorii, choć jeszcze nie ścina nas z nóg genialny budynek ani oddechu nie zapiera rewelacyjnie skomponowana przestrzeń publiczna. Chcemy to zmienić – ośmielić, zachęcić, rozszerzyć świadomość, dać podstawy i narzędzia. Odczuwać to miasto, marzyć i zakochiwać się w nim. Chcemy uzmysłowić nam wszystkim jakość tego, co już mamy w architekturze. Pokazać, że nasze przestrzenne DNA zbudowane na zastanym wielkomiejskim dziedzictwie, wzmocnione potencjałem intelektualnym przywiezionym ze wschodu owocowało wieloma unikalnymi w skali europejskiej dziełami w wydaniu powojen-nych architektów. Że mimo dramatycznych zwrotów historii, miasto nawarstwia się, zabliźnia rany i buduje swoją tożsamość. Nasze przestrzenne problemy chcemy rozwiązywać, słuchając uznanych autorytetów, spierając się na warsztatach. Chcemy dotrzeć do jak największej rzeszy chętnych poprzez szereg publikacji, wystaw, wydarzeń czy aplikacje na urządzenia mo-bilne. Równolegle próbujemy stworzyć fragment miasta, gdzie dobrze będzie się nam żyło. Utopia? Może. Unikalny projekt „Nowych Żernik” – osiedla skrojonego na potrzeby i oczekiwania współczesnego mieszkańca – odpowie na to pytanie pewnie za kilka lat.
Od obudzenia i rozszerzania naszej świadomości, poprzez poznanie dziedzictwa do budowania miasta, w którym naprawdę chce się żyć. To ważne. Bo choć wydaje nam się, że w tej jakże dynamicznej rzeczywistości to my budujemy nowy Wrocław, jest dokładnie odwrotnie. To ściany, o które kopiemy piłkę, opieramy się, całując dziewczynę, czy podtrzymujemy w drodze ze sklepu – to one budują nas. Na zawsze."
Architektura - credo Zbigniewa Maćkowa